
Od przeprowadzki do nowego mieszkania minęło już kilka miesięcy, ale dopiero teraz skończyłam urządzać moje domowe biuro. Do tej pory moje miejsce pracy znajdowało się w sypialni albo w salonie, a teraz zajmuje aż cały pokój. Nareszcie z łatwością mogę schować wszystkie materiały do rękodzieła i sprzęt fotograficzny, a praca w takim biurze to sama przyjemność.
Nasze ostatnie mieszkanie było bardzo ciemne, dlatego przy poszukiwaniu nowego braliśmy pod uwagę dobrą ekspozycję. To było najważniejsze kryterium i cieszę się, że nie ustąpiliśmy, bo w końcu znaleźliśmy to idealne. W mojej pracowni jest bardzo jasno, ponieważ na całej ścianie znajdują się okna aż do ziemi. Często pytacie, jak ja to robię, że moje zdjęcia są takie jasne i pastelowe. To właśnie zasługa światła dziennego, którym mogę się cieszyć przez większość dnia, a nawet w pochmurne dni.
W poprzednim wpisie pokazałam Wam moje miejsce pracy, które znajdowało się w salonie. Moje biurko było na tyle wąskie, że ledwo mieścił się na nim monitor i klawiatura z myszką. Kiedy tworzyłam DIY lub video tutoriale musiałam ściągać cały sprzęt, co było dość uciążliwe. Wiedziałam, że nowe biurko musi mieć duży blat, tak aby zmieścił się cały sprzęt komputerowy. Przy okazji musiało zostać trochę miejsca na tworzenie DIY, a także na wszelkie notesy, notatki i przyrządy do pisania. Po skręceniu biurka byłam trochę przerażona jego wielkością, ale szybko okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Podczas mojego “procesu twórczego” robi się istny chaos, dlatego im więcej miejsca tym lepiej.
Obok znajduje się duża komoda, w której mam poukładane najważniejsze dokumenty i przybory. Wszystko jest pod ręką, dlatego nie muszę długo szukać. Na blacie postawiłam tablicę korkową, którą pomalowałam na biało. Marzę o kratce, ale nie mogłam takiej znaleźć. Prawdopodobnie będę w Polsce na Wielkanoc, dlatego jeśli wiecie, gdzie dostanę taką kratkę, to proszę zostawcie informację w komentarzu.
Po drugiej stronie znajduje się szafa wypełniona prawie po brzeg różnymi materiałami do DIY. Na prawdę nie mam pojęcia skąd się tyle tego wzięło. Jestem bardzo zadowolona z regału, na którym poukładałam segregatory wypełnione ulubionymi magazynami i notatkami. W pudłach trzymam najróżniejsze “przydasie”.
Za drzwiami jest mój brzydki kącik, gdzie trzymam suszarkę do ubrań, lampę softbox, blendę oraz statyw do aparatu. Prawie w ogóle nie zamykam pokoju, dlatego jest to świetne rozwiązanie.
Jestem pewna, że jeszcze nie jest to ostateczny wygląd. Układ mebli na razie zostaje, ale z pewnością przybędzie trochę dekoracji. Zastanawiam się także nad nową lampą, ponieważ czarny druciak nie do końca mi odpowiada. Bardzo fajnie wyglądał w sklepie, jednak we wnętrzu czegoś mu brakuje.
Prawie od roku pracuję na komputerze stacjonarnym i powiem Wam, że był to dobry wybór. Z laptopem kręciłam się po całym mieszkaniu, a pod koniec dnia pracowałam z sypialni, a dokładnie z łóżka. Teraz pracuję jedynie w domowym biurze, a laptop leży schowany.
A jak to jest u Was? Macie swoje miejsce pracy, czy kręcicie się po całym domu z laptopem?