
Szwajcaria to państwo, które słynie z wielu rzeczy. Chyba słyszeliście o szwajcarskich serach, czekoladach, scyzorykach, zegarkach, bankach, cenach… Ale jak każde państwo ma swoje małe “dziwactwa”.
Zobaczcie co w Szwajcarii zaskoczyło mnie najbardziej!
Schwyzertüütsch
Szwajcaria to państwo, które posiada aż cztery języki urzędowe: niemiecki, francuski, włoski oraz retoromański. Największa część obywateli posługuje się językiem niemieckim, ale niestety nie jest to tzw. hochdeutsch. Szwajcarskie dialekty są tak specyficzne, że czasem sami Niemcy mają problem ze zrozumieniem swoich sąsiadów. Na szczęście, gdy Szwajcar zauważy, że nie rozumiemy co do nas mówi, to szybko przerzuca się na “hoch”. Muszę dodać, że dialekt jest dla szwajcarów bardzo cenny i nie wstydzą się go, ponieważ jest czymś co ich wyróżnia.
Podłącz się! Ale jak?
To, że w Wielkiej Brytanii są inne wtyczki to chyba wie prawie każdy. Ale, że w Szwajcarii?! Niestety większość osób tuż po przyjeździe musi biec do sklepu po przejściówkę, aby móc korzystać z urządzeń elektrycznych.
Szwajcarskie gniazdka mają trzy dziurki, ponieważ wszystkie wtyczki posiadają dodatkowe uziemienie. Największym problemem są nasze duże wtyczki, które nie mieszczą się w gniazdku np. zasilacze do komputera.
Wszystkie dzwony biją bim, bam, bom…
W wielu kościołach dzwony biją na każdy kwadrans, a na każdą godzinę wybijają odpowiednią ilość uderzeń np. na godzinę 12 jest to dwanaście bić. Domyślcie się co się dzieje o północy. Uwielbiam tą melodyjność, ale niekoniecznie w nocy.
Osoby, które mieszkają w centrum starego miasta, tuż przy wieży kościelnej, latem często śpią przy zamkniętych oknach.
Zatkaj nos!
Szwajcaria słynie z pysznych serów, które jak wiadomo mają swój specyficzny zapach. Są one obowiązkowym składnikiem wielu tradycyjnych potraw, dlatego kiedy wejdziemy do niektórych alpejskich restauracji będziemy zaskoczeni unoszącą się wonią.
Innym zapachem, który od czasu do czasu unosi się nad alpejskim regionem, jest zapach krów, a dokładnie kiszonki. Charakterystyczny “aromat” unosi się zazwyczaj po deszczu i czasem jest on tak intensywny, że po powrocie do domu specyficznie pachniemy. Przyzwyczaiłam się do tego i dodam, że wolę wąchać takie zapachy niż smog i dym.
Gdzie jest pralka?
W szwajcarskich mieszkaniach zazwyczaj nie ma pralek. W bloku w podpiwniczeniu lub na parterze znajduje się pralnia, z której korzystają wszyscy mieszkańcy. Najczęściej jest kalendarz, w którym rezerwuje się termin. Czasem dla każdego mieszkańca wydzielany jest dany dzień tygodnia.
Ordnung muss sein! O wszystkie sprzęty w pralni trzeba dbać. Po każdym praniu należy wyczyścić filtr, kurek odłożyć w specjalne miejsce, a także zakręcić wodę i odłączyć prąd.
Chyba nie muszę dodawać, że za pranie trzeba płacić. Żeby włączyć pralkę należy wrzucić do automatu odpowiednią liczbę monet. Są takie bloki, w których rozdawane są specjalne żetony, a tym samym ilość prań jest limitowana.
To było 5 rzeczy, które zaskoczyły mnie w Szwajcarii. Jak widzicie, to państwo wcale nie jest takie złe. Ba! Szwajcaria jest najszczęśliwszym krajem na świecie według rankingu World Happiness Index przygotowanym przez ONZ.
Jeśli zainteresowała Was Szwajcaria i chcielibyście dowiedzieć się o niej czegoś więcej, to odsyłam Was do innych wpisów: SZWAJCARIA
Samoobsługowa kwiaciarnia przydrożna
Byliście kiedyś w Szwajcarii? A jeśli tak, to może znacie inne “dziwactwa” Szwajcarów?