Podsumowanie 2017 roku

Podsumowanie 2017 roku

Rok temu w podsumowaniu 2016 zapowiedziałam, że “mój limit pecha został wyczerpany”, dlatego 2017 będzie niesamowity. I faktycznie, ten rok był dla mnie jednym z najlepszych. W ciągu ostatnich 12 miesięcy spotkało mnie wiele dobrego, spełniło się kilka moich marzeń, a także nauczyłam się wielu nowych rzeczy. Nie mogę ukryć, że cały poprzedni rok mocno związany jest z okresem ciąży i macierzyństwem.

To był dla mnie piękny okres. W ciąży czułam się świetnie, w ciągu całego mojego życia nie dostałam tylu komplementów! Mogę powiedzieć, że nie spowolniłam, a nawet pracowałam więcej. Być może dlatego, że zniknęła moja bezsenność i wstawanie rano nie było już dla mnie dużym problemem.

Podsumowanie 2017 roku
 
Dzień przed Sylwestrem na stole rozłożyłam kartki papieru, kolorowe pisaki i po burzy mózgu powstało moje podsumowanie 2017 roku. Przyznam, że byłam trochę zaskoczona wynikami.
 

Rzeczy, które sprawiły mi radość

O dziwo największą radość wcale nie sprawiły mi dalekie podróże, zakupy czy sukcesy. Okazuje się, że najbardziej byłam zadowolona z czasu spędzonego na łonie natury i to niedaleko mojego mieszkania.

❤ Cieszył mnie spacer do pobliskiego lasu, który zdecydowanie mogłam odwiedzać częściej. Odkryłam także pobliską samoobsługową kwiaciarnię, dzięki której mogę komponować własne bukiety.

❤ Bardzo wypoczywałam na moim balkonie, który latem stał się ulubionym miejscem w domu. To właśnie tam pracowaliśmy, jedliśmy posiłki, a wieczorem odpoczywaliśmy przy ulubionej muzyce.

❤ Wiele radości dały mi wypady do pobliskich miejscowości, a także piknikowanie nad jeziorem.

❤ Cieszę się, że w ciąży nie zrezygnowałam z wyjazdów i wakacji. Zjeździłam chyba pół Szwajcarii, a oprócz tego odwiedziliśmy m.in. Zermatt, Jezioro Garda, Wyspę KRK, a także Wenecję.

 

❤ Odkryciem był projektor, dzięki któremu ograniczyliśmy oglądanie filmów i seriali do kilku w ciągu tygodnia. Samo rozłożenie i przygotowanie do seansu trwa trochę czasu, dlatego starannie dobieramy to co oglądamy.
 

Sukcesy

? Największym sukcesem roku 2017 była mała istota, która pojawiła się w naszym życiu pod koniec września. Zastanawiałam się, czy w ogóle narodziny dziecka można klasyfikować jako własny sukces. Ale wiecie co, tak! Jak prawie każda matka przez 9 miesięcy troszczyłam się o maleństwo pod moim sercem, cieszyłam się z każdego dnia, z każdego ruchu, wzruszałam się podczas badań USG. Nie stresowałam się porodem, a nawet nie mogłam się go doczekać. I tak 29 września urodził się nasz syn, 4160 gram szczęścia. Moje pozytywne nastawienie i koncentrowanie się na “tu i teraz” pomogło mi przetrwać długi poród, który okazał się czymś pięknym. Tak, to zdecydowanie był mój największy sukces 2017 roku, który teraz jest moją ogromną dawką radości.


 
? Blogowo był to dla mnie bardzo udany rok. Blog został wyróżniony w konkursie „Szyciowy Blog Roku 2016” w kategorii osobowość. Pojawiło się wiele ciekawych współprac, z niektórych zrezygnowałam, ponieważ nie wpasowały się czasowo.

W czerwcu pojawiła się nowa odsłona bloga, nad którą długo pracowałam. Ten moment był dla mnie świeżym startem i dał dużego kopa do działania. Cieszę się, że nie przestałam blogować, bo kilka razy chciałam zrezygnować. Chociaż w ciąży czułam się dobrze, to w pierwszym i drugim trymestrze byłam senna, a w czasie upałów nie mogłam się skoncentrować. Czasem napisanie jednego akapitu było dla mnie ogromną męką.

Miłą niespodzianką była wzmianka o blogu i moim kanale na Youtube w magazynie Moje Mieszkanie.

Porażki

Nie lubię rozpamiętywać porażek czy niekorzystnych momentów. Takie myśli są naszym kosztem, które trzeba jak najszybciej ucinać i koncentrować się na pozytywniej stronie życia. Okres ciąży był dla mnie czymś nowym i moje planowanie bardzo często nie miało sensu. Może dlatego, że priorytetem był dla mnie maluch, który rósł pod moim sercem. Jeśli coś mi nie odpowiadało, to potrafiłam zrezygnować i odpuścić bez wyrzutów sumienia. Było kilka momentów, które mnie stresowały czy zasmuciły, ale wszystko szybko udało się rozwiązać.

? Myślę, że mogłam więcej publikować i więcej działać. W planach było stworzenie kursu online i kreatywnego wyzwania, ale nie mogę mieć do siebie pretensji. Czasem ważniejszy był dla mnie odpoczynek. Nie zrealizowałam wszystkich wyznaczonych celów, ale zrobiłam tyle ile mogłam.
 

Co chcę poprawić?

? Zdecydowanie brakuje mi ruchu! W 2016 roku miałam wypadek na nartach, przeszłam operację kolana, a później kilkumiesięczną rehabilitację. W ciąży ograniczyłam aktywność fizyczną do spacerowania i lekkich ćwiczeń wzmacniających kolano. Teraz nie stoi nic na przeszkodzie, aby poprawić kondycję, ale po takiej przerwie bardzo ciężko jest mi się zmobilizować. Do narciarstwa w tym roku chyba nie wrócę, ale na wiosnę chciałabym wskoczyć na rower, bo bardzo się stęskniłam za wycieczkami rowerowymi.

W tamtym roku jednym z celów była nauka języków obcych i po części zrealizowałam ten punkt. Przez kilka miesięcy miałam lekcje języka niemieckiego dwa razy w tygodniu, ale teraz widzę, że muszę się do tego przyłożyć. W styczniu chcę ruszyć do przodu i wygospodarować chociaż jedną godzinę w tygodniu na lekcję.

Chciałabym być bardziej uważną i żyć świadomie. Zauważyłam, że przy dziecku czas płynie dwa razy szybciej, dlatego dobra organizacja to podstawa. Moja codzienność znacznie różni się od tej sprzed trzech miesięcy, ale powoli wypracowuję nowy system. Ważna jest także dla mnie wdzięczność, dlatego chciałabym częściej dziękować za to co mam i jeszcze bardziej cieszyć się z dobrych chwil.

Na nowy rok wyznaczyłam sobie cel walki z prokrastynacją i perfekcjonizmem. Z tym drugim jest już lepiej, bo przy niemowlaku prawie zawsze sprawdza się powiedzenie “zrobione jest lepsze od doskonałego”. Z tym pierwszym jest trochę gorzej, ale będę nad tym pracować.
 
W tym roku chciałabym wypuścić własny produkt. Nie będzie to temat związany z blogiem, ale będzie bardzo kreatywny. Oprócz tego mam w planach pojawić się na konferencji dla blogerów. Może w końcu się uda.

W Sylwestra kiedy wybiła godzina 0:00 i zostały odpalone fajerwerki, to pomyślałam, że 2017 był udany i szkoda, że kończy się tak szybko. Nowy rok 2018 zapowiada się równie ciekawie i mam nadzieję, że będzie tak dobry jak jego poprzednik, a może nawet lepszy.

Jestem ciekawa jak Wam minął 2017 rok. Możecie go zaliczyć do udanych?

Close