Nicnierobienie – czasem trzeba sobie na to pozwolić

Nicnierobienie - czasem trzeba sobie na to pozwolić

Czy tak jak ja masz ostatnio przesyt informacji? Masz dość bombardowania komunikatami na każdym kroku i ćpania wiedzy, której później nawet nie wykorzystasz? Wydaje mi się, że ostatnio jest jakaś moda na szybkie zdobywanie kolejnych szczebli w rozwoju osobistym i bycie ciągle zajętym. Oczywiście oprócz tego praca, zarabianie pieniędzy, sprawy domowe. A tak naprawdę jesteśmy zalatani, nie mamy czasu na życie, którym kiedyś chcieliśmy żyć.

Czy jest na to recepta?

Po prostu nic nie rób!

Gloryfikacja zajętości

Dzisiaj bardzo często działamy na autopilocie i koncentrujemy się na tym, co mamy zrobić. Wypełniamy grafik po sam brzeg i planujemy wszystko co do minuty. Kiedy nie robimy czegoś sensownego, mamy poczucie, że marnujemy czas, że oddala nas to od realizacji naszych celów.

A tak naprawdę czasem trzeba zostawić sobie w ciągu dnia kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt minut na nicnierobienie. Zapisz to w kalendarzu albo ustaw powiadomienie na telefonie! Daj sobie na to pozwolenie.

Nuda to dobry stan. Jest punktem wyjścia do wielu kreatywnych pomysłów, ponieważ oczyszcza nasz umysł i daje miejsce na świeże myśli. Takie przerwy są konieczne podczas długiej pracy. Dają nam czas na regenerację, naładowanie akumlatorów i pomagają odzyskać wewnętrzny spokój. Jeden po drugim w naszym mózgu otwiera się zablokowane okienko.

Gloryfikacja zajętości

Czas wartościowy

Dziś łatwiej powiedzieć, że jest się tak zapracowanym, że nie ma się czasu na przyjemności. Przyznanie się do nicnierobienia, to prawie potwierdzenie, że brak nam ambicji. Postawa nastawiona na ciągłe działanie jest bardzo szkodliwa dla naszego organizmu. Przemęczenie, obniżona odporność, depresja, to tylko niektóre objawy przepracowania. Psycholog Philip de Wulf dodaje, że szczęście w większej mierze zależy od tego, w jaki sposób wykonuje się codzienne zadania, niż od naszych spektakularnych sukcesów.

Wiele kreatywnych osób wspomina, że pozwala sobie na tracenie czasu. Spacerowanie, gotowanie, prasowanie, krótka drzemka – takie czynności pozwalają na chwilę wyłączyć się i pobyć w samotności. Powinniśmy docenić takie momenty i traktować je jako okazję do oczyszczenia umysłu. Trzeba sobie uświadomić, że są one częścią większego projektu.

Raz na jakiś czas pozwól sobie na “bezużyteczną” aktywność. Pobaw się z psem albo kotem (jeśli masz zwierzaka), upiecz ciasto, poleż na kanapie, poczytaj…

Nic nie robić - nuda jest dobra

Zamiast sięgać po telefon…

Jedziesz w autobusie, czekasz w kolejce, masz chwilę czasu i co wtedy robisz? Sięgasz do kieszeni po smartfona – dostajesz natychmiastową, kolorową i błyszczącą rozrywkę. Błądzisz w czeluściach internetu, aby po chwili nie pamiętać co zobaczyłaś i przeczytałaś. Niestety wszystkie platformy social media zostały tak zaprojektowane, aby wciągały na wiele godzin. Myślisz sobie: “tylko coś sprawdzę”, a potem orientujesz się dopiero po kilkudziesięciu minutach.

Jeśli uświadomisz sobie, że ten problem dotyczy również Ciebie, to jak najszybciej powinnaś zmienić stary odruch na nowy nawyk. Takie momenty bezczynności warto wykorzystać na odprężenie. Wystarczy wyciszyć kłębiące się myśli i zerknąć na otoczenie, zastanowić się co widzę, co słyszę, co czuję. To prawdziwy trening uważności. Skupienie uwagi na tym co dzieje się w danej chwili, nie wracanie do przeszłości i nie wybieganie w przyszłość.

TIP: na instagramie można sprawdzić ile czasu dziennie spędzasz na tej platformie. Niektóre smartfony również zliczają czas przed ekranem. Warto to przeanalizować.

Czas na hobby

Często powtarzamy sobie, że nie mamy czasu. Czas nie jest z gumy, a szkoda, bo gdybyśmy mogli, to zapewne powiększylibyśmy dobę dwa razy. Tylko nie w tym rzecz. Najpierw trzeba przyjrzeć się co robimy, gdzie i na co tracimy czas. Tak jak wspomniałam, czasem trzeba sobie pozwolić na nicnierobienie – ale powinniśmy mieć tego świadomość i traktować takie chwile jak reset. Czymś zupełnie przeciwnym jest przyssanie się do monitora i bezcelowe błądzenie w internetach przez długie godziny. Nie robić czegoś dla zabicia czasu, ale mieć świadomość.

Jeszcze jakiś czas temu myślałam, że nie mam czasu. Praca, dom, dziecko i nagle odkryłam, że godzinę dziennie spędzałam na instagramie. Zdziwiłam się, bo wydawało mi się, że zerkam tam jedynie rano i wieczorem. To był zimny prysznic. Przemyślałam to i zaczęłam zwracać uwagę na to, kiedy sięgam po smartfona. I powiem Ci, że znudziły mi się te całe social media. Postanowiłam odpocząć i wyszło mi to na dobre. Czytam książki, ćwiczę kaligrafię, maluję, piekę ciasta, lepię pierogi, tworzę DIY, a także korzystam z wydarzeń, które są w okolicy.

Nie publikuję – nie pokazuję, ale działam.

Czas się zawsze znajdzie, chociaż czasem trzeba coś przesunąć, albo z czegoś zrezygnować. Mi pomogło uświadomienie sobie, że nie zawszę muszę robić coś, co przybliży mnie do realizacji celów. Ostatnio sięgam po książkę, brushpen i próbuję kaligrafować. Niesamowicie mnie to uspokaja i mam wrażenie, że jest to zdecydowanie lepsze rozwiązanie, niż realizowanie innych zadań na siłę.

To świetny moment na powrót do swoich dawnych pasji. W każdym – nawet w napiętym harmonogramie, powinna znaleźć się chwila na coś, co sprawia nam frajdę. O wszystkich zaletach jaką dają prace manualne przeczytasz we wpisie: robótki ręczne to joga dla mózgu.

Nicnierobienie - powrót do starych pasji

Na koniec wyjaśnię, że w tym wpisie nie promuję lenistwa i nie namawiam do bezczynności. Moje słowa kieruję do osób kreatywnych, ale często zapracowanych, którym brakuje czasu. Nicnierobienie jako przerwa w pracy jest nam niezwykle potrzebna. To oderwanie się na chwilę od problemów, kłębiących się myśli i zrobienie miejsca na coś nowego. To także sztuka wytłumaczenia sobie, że taki czas jest równie wartościowy.


Wpisy o podobnej tematyce:

Progres zamiast perfekcji

Jak rozwijać kreatywność

Jak znaleźć pasję


A Ty, potrafisz sobie pozwolić na nicnierobienie?

Magda, podpis

Close