
Jeszcze kilka lat temu uważałam, że szczęście można osiągnąć robiąc coś spektakularnego lub przeżywając wyjątkowe chwile. Raczej nie doceniałam codzienności, w dodatku moja radość z momentów, które były dla mnie bardzo ważne ulatywała bardzo szybko. Od jakiegoś czasu staram się doceniać uroki każdego dnia, nawet jeśli jest zwyczajny. To właśnie małe przyjemności sprawiają, że zamykam oczy z poczuciem, że mój dzień był udany. Takie momenty składają się na tygodnie, a te na lata.
Większość moich “małych przyjemności” jest bardzo prostych, wręcz trywialnych. Zauważyłam, że dużą radość sprawiają mi czynności i rzeczy, które sama zrobię. Sam proces tworzenia jest bardzo kreatywny, a nawet czasem ważniejszy od efektu końcowego. Wiele zależy od naszego nastawienia, bo jeśli będziemy ciągle myśleć “muszę to zrobić”, “nie mam siły”, “nie chce mi się”, to faktycznie będziemy czuć się zmęczeni i prawdopodobnie nie zrobimy nic. W takich przypadkach warto mieć pozytywne nastawienie i pomyśleć o korzyściach jakie osiągniemy.
Moje małe przyjemności
Kreatywnie
Uwielbiam tworzyć. Nie ma znaczenia czy haftuję, robię nowe DIY czy projektuję nowe grafiki. Każdy proces twórczy jest dla mnie mocno angażujący, ale też niezwykle mnie uspokaja i relaksuje. Jedynym minusem jest fakt, że zupełnie wtedy tracę poczucie czasu.
Kawa
Już kiedyś wspominałam, że jestem kawoszką. Uwielbiam smak i aromat kawy, który budzi mnie każdego ranka. Kiedyś potrafiłam wypić kilka filiżanek dziennie, a teraz ograniczam się do jednego caffe latte o poranku. To już jest mój mały rytuał. Uwielbiam rozpoczynać pracę z kubkiem ciepłej kawy.
Domowe SPA
Jestem zodiakalnym rakiem, dlatego uwielbiam długie gorące kąpiele i mogłabym leżeć w wannie godzinami. Jak wiadomo: po pierwsze nie jest to zdrowe, po drugie nie jest tanie, a po trzecie ekologiczne, dlatego staram się ograniczać w tej kwestii. Jednak nie odmawiam sobie tej przyjemności po trudnym lub stresującym dniu.
Spokojny wieczór
Idealny poranek rozpoczyna się już wieczorem poprzedniego dnia, dlatego warto na to zwrócić uwagę. Jeszcze do niedawna wszystko zostawiałam na ostatnią chwilę. Prasowanie, pakowanie, przygotowywanie – w efekcie albo czegoś zapominałam, albo byłam spóźniona, albo coś poszło nie tak. Dlaczego się tak stresować i męczyć, skoro wszystko można zaplanować wcześniej.
Wieczór to dla mnie również czas relaksu, a także pora na książkę, albo obejrzenie ulubionego serialu. Nie mam już problemów z zasypaniem i wybudzeniem się rano.
Zapraszam Was także na wpis, w którym wspominam dlaczego warto celebrować codzienność.
A jakie są wasze małe przyjemności?