
Miało być biurko ze starych desek ze stodoły, które od kilku lat leżały pocięte na kawałki. Miałam zaklepane kilka sztuk i kiedy chciałam zabrać się do roboty, to dowiedziałam się, że nie ma ani jednej. Rozczarowanie i wkurzenie! Ale jak ja się uprę, to postawię na swoim. Nie zgodziłam się na inne deski – też stare, ale nie ze stodoły. Oj, akurat tutaj nie dam się oszukać. Po chwili okazało się, że kilka z nich zostało przybitych w pomieszczeniu gospodarczym i można je odbić. Uff, udało się! Będzie biurko.
Jak zrobić biurko ze starych desek?
Na szczęście zostały trzy deski, które po złożeniu miały szerokość 57 cm. Postanowiłam przyciąć je na długość 120 cm. Taki rozmiar biurka był idealny – nie za mały, nie za duży, w sam raz do tego pomieszczenia.
Zabrałam się za czyszczenie – nie heblowałam desek, ponieważ bałam się, że zniknie to, co najpiękniejsze. Najpierw wyczyściłam je za pomocą wiertarki z nałożoną szczotką strukturyzującą do drewna. Zniknął kurz i przypalona od słońca warstwa, a wszelkie wgłębienia się wyczyściły i ładnie pogłębiły. Na końcu wygładziłam deski szlifierką oscylacyjną, która dodatkowo usunęła resztę zabrudzeń.
Po wyczyszczeniu okazało się, że deski mają ciekawą fakturę. Są słoje, sęki, dziury, a nawet zachował się jeden gwóźdź. Te małe dziurki to prawdopodobnie pozostałość po lotkach do darta – na drzwiach stodoły białą kredą były narysowane koła, w które rzucaliśmy. Nie sądziłam, że tyle ciekawych rzeczy i wspomnień wróci podczas czyszczenia.
Zastanawiałam się nad zrobieniem metalowej podstawy, ale materiały i robocizna wyszły dość drogo. Znalazłam substytut – nóżki mojego biurka kupiłam w znanym szwedzkim sklepie z meblami. Myślę, że są idealne – tanie, lekkie, z ciekawą formą. Jeden kozioł kosztował tylko 25 złotych.
W metalowych kozłach przewierciliśmy kilka dziur, do których później przykręciliśmy blat od spodu.
Nie zabezpieczałam drewna żadnym preparatem – boję się, że stracę to naturalne piękno. Lakier odpada, a wosk czy olej może przyciemnić fakturę. Zobaczę, co stanie się za kilka miesięcy podczas użytkowania, i wtedy podejmę ostateczną decyzję.
Biurko zajęło miejsce małej komody z PRL-u, która nie do końca pasowała w tym pomieszczeniu. Teraz zrobiło się przytulniej i jakoś lżej. Tak naprawdę nie jest to typowe biurko, ale bardziej ozdobny stolik, na którym można położyć laptop, i toaletka. Wszystkie projekty DIY robię na dużym białym blacie, który schowany jest w garderobie. Do nowego biurka dołączył fotel po metamorfozie – w tym wpisie pokazałam, jak odnowiłam to krzesło.
Patrząc na całość, nadal nie mogę uwierzyć, że to wszystko kosztowało mnie tylko 52 zł (dwa kozły po 25 zł i parę wkrętów za 2 zł). Takie biurka kosztują kilkaset, a nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych, a ja zrobiłam moje za grosze.
Tak jak już kiedyś wspominałam, jestem w trakcie urządzania sypialni na poddaszu. Czeka mnie mała metamorfoza żyrandola, a także malowanie muralu na ścianie za łóżkiem. Będzie się działo!
Co myślicie o takim biurku?